wtorek, 30 maja 2023

Pływać jak delfiny

 Skończyłam malować taki obraz: 


Proces malowania trwał parę lat. Pierwszy raz namalowałam coś na tym płótnie przed rokiem 2018. Była to jakaś abstrakcja, ale użyta inna paleta barw. Patrzyłam na tamtą wersję i niezbyt mi się to podobało. Coś tam namaziałam, te dwa kształty ptako-rybne. I rzuciłam w kąt. 

No i dwa tygodnie temu, czyli w maju 2023 popatrzyłam na to płótno i mnie olśniło. Malowałam z tydzień: wieczorami, w dzień, jak tylko miałam wolną chwilę. I powstało to co powyżej. I uwielbiam to co wyszło:) 

Poniżej wstawię kilka zbliżeń i kilka wcześniejszych wersji. 





A teraz parę poprawek z ostatnich dwóch tygodni: 






A teraz fotki naprawdę stare. Ta poniżej z 21 sierpnia 2017 roku. Zamalowywałam sobie jakiś wcześniejszy obraz. Teraz sama nie wiem, czy nie było to fajniejsze w sensie kolorów;)  Nie ma tu jeszcze tego granatowego wzoru odciśniętego na obrazie. Powstał w kolejnych latach, gdy półtno leżało wciśnięte pod łóżko i przykryte stertą różnych rzeczy, między innymi karimatą od Basi (pozdrawiam Cyganów;) ) 




Dogrzebałam się też do poprzedniej wersji z 15 marca 2017 roku (ale paskudztwo;) 



Wcześniej już nie sięgnę, bo brak mi cierpliwości do przeglądania zdjęć. Ale chyba właśnie pierwszy raz przedstawiłam dokładniej mój proces myślowy podczas malowania.