Chyba nie da się już dłużej ukryć, że równie mocno jak niebieskie sowy uwielbiam malować panie w czerwieniach:>
Kompozycję powyższego obrazu zapożyczyłam z jednego z wakacyjnych zdjęć z rodzinnego albumu.
Ale kolorystyka i twarz są mocno zmienione. W zasadzie jakby porównać to z tamtą fotką,
to chyba niewiele osób by zgadło, że była inspiracją:> .
Około tygodnia zastanawiałam się nad kształtem ust dla tej damy. Przymiarek dokonywałam
korzystając z dobrodziejstw naszych czasów, czyli komputerowo.
Trochę łatwiej poszło mi z nakryciem głowy (aczkolwiek wahałam się przez cały wieczór
między słomkowym a czerwonym z materiału).
Tak wyglądało przymierzanie kapelusza:
A tak pierwszy dzień pracy:




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz