Któregoś wieczoru wzięłam płótno i zaczęłam malować żółte esy-floresy. Potem dodałam wielkie kropki. Potem odeszłam trochę dalej żeby przyjrzeć się dziełu:> I wtedy wszystko ułożyło się w całość. Wiedziałam już co maluję. Dodałam dwa kolory, które ostatnio bardzo lubię, czyli niebieski i taki brązowo-czerwony. Zaczęłam też nieśmiało eksperymentować z mieszaniem kolorów (dodałam biały i rozjaśniałam obraz w różnych częściach).W ogóle to biały kolor jest tym, który najszybciej zużywam. Fantastycznie nadaje się i do zamalowywania błędów (robienia undo;)) i do rozjaśniania. Bez białego koloru to jak bez nogi...
Obraz powstał w ciągu jakichś 40 minut. I wygląda tak:
A tak w ogóle to namalowałam go w czerwcu 2014 roku.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz