Ostatnio słuchałam dużo Davida Bowie. Podczas tworzenia poniższego obrazu praktycznie cały czas:

|
| Obcy z Irokezem |
Koniec końców - nawet mi się podoba. Kojarzy mi się trochę z kapeluszem Kota Prota, a trochę z jakimś glutowatym stworem z innej planety. Tak wyglądają zbliżenia na niektóre fragmenty:
Ale poprzednia wersja była strasznie brzydka. Zamiast tego miętowego koloru były tam takie niebiesko- białe pasy. Wyglądał tak:
Wychodzi na to, że jak ktoś namalował brzydki obraz, to musi go odstawić na parę dni. Potem zamalować to co brzydkie, i włala:> Oczywiście jest to moje subiektywne zdanie;)
Ps: Ciekawe co wyszłoby mi spod pędzla, gdybym zamiast D. Bowie słuchała na przykład Awolnation. Albo Anny Calvi... Muszę to przemyśleć:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz