niedziela, 27 listopada 2016

Sen Krawcowej


Taki tytuł nadał Mąż, gdy pierwszy raz rzucił okiem na obraz. A obraz wygląda tak: 


Jak tak na to patrzę, to zastanawiam się, czy nie powinien się nazywać 'Koszmar Krawcowej'.
Na razie jednak postanowiłam być miła dla Męża i została jego wersja. Tak wyglądają zbliżenia: 




A tak wygląda jeden bok: 




A wszystko zaczęło się pewnego czerwcowego wieczoru od takiego czegoś: 






Ale ciągle zastanawiam się czy nie dodać temu dziełu czegoś więcej (na przykład guzików):



wtorek, 25 października 2016

Odśrodkowość


    No to czas pokazać kolejny z zamówionych obrazów. Tematycznie podobny, ale jednak inny. Prezentuje się tak: 


A na sztaludze z lodówką w tle tak: 



A tak wyglądają zbliżenia: 







      A jak ktoś chce zobaczyć przez jakie meandry pomysłów przedzierałam się wcześniej, to proszę: 




Zauważmy, że w tle, na lodówce, wisi jeszcze jedna koncepcja muzyczna, która jednakowoż nie okazała się 
udana. Za to na poniższej wczesnej wersji widać stos zapałek, tudzież coś na kształt kotary teatralnej (nie 
pytajcie co mną powodowało - niemniej jednak coś takiego było widoczne przez jakiś tydzień na obrazie). 


A tak wyglądało obecne płótno pierwszego dnia malowania (czyli jakoś w drugiej połowie sierpnia):


środa, 19 października 2016

Muzyczna przeplatanka

Ostatnio namalowałam kilka obrazów. Przypuszczam, że dla mieszkających ze mną pod jednym dachem i obserwujących moje zmagania (pozdrawiam męża i dzieci) mój workflow wyglądał dość dziwnie. Jednego dnia coś zaczęłam malować. Za dwa dni malowałam na płótnie obok. A potem włączyłam w tę zabawę trzecie płótno (bo dwa pozostałe moim zdaniem przestały rokować, że coś z nich wyjdzie). Po czym za tydzień wracałam do pierwszego i wszystko zamalowywałam. Potem wybierałam któreś z pozostałych i zamalowywałam powiedzmy połowę. I tak mniej więcej przez trzy miesiące. 
A stało się tak dlatego, że obiecałam, że namaluję dwa obrazy na ZADANY temat. Miał to być prezent dla Przyjaciół moich Przyjaciół. W temacie niby duża dowolność, ale jednak ramy były określone dość wyraźnie. Było to trudniejsze niż przypuszczałam. No ale powstały. I nawet mi się podobają.

Pierwszy z nich prezentuje się tak: 


A na sztaludze i w innym oświetleniu tak: 



Poniżej kilka zbliżeń: 




To jeden z wcześniejszych etapów: 




A w tym właśnie momencie, na bardzo wczesnym etapie,
po bliższym przyjrzeniu się 'dziełu' sięgnęłam po drugie płótno:



wtorek, 19 lipca 2016

Hat Lady








Chyba nie da się już dłużej ukryć, że równie mocno jak niebieskie sowy uwielbiam malować panie w czerwieniach:>  
Kompozycję powyższego obrazu zapożyczyłam z jednego z wakacyjnych zdjęć z rodzinnego albumu. 
Ale kolorystyka i twarz są mocno zmienione. W zasadzie jakby porównać to z tamtą fotką, 
to chyba niewiele osób by zgadło, że była inspiracją:> . 

Około tygodnia zastanawiałam się nad kształtem ust dla tej damy. Przymiarek dokonywałam
 korzystając z dobrodziejstw naszych czasów, czyli komputerowo.  
Trochę łatwiej poszło mi z nakryciem głowy (aczkolwiek wahałam się przez cały wieczór 
między słomkowym a czerwonym z materiału). 


Tak wyglądała jakaś wcześniejsza faza:



Tak wyglądało przymierzanie kapelusza: 



A tak pierwszy dzień pracy: 


czwartek, 16 czerwca 2016

Sowa i Nietoperze

Edit: Ponieważ mam ten obraz w domu, to sobie na niego czasem popatruję. I w 2023 roku poprawiłam parę szczegółów: 
Jak będzie u mnie przez kolejne lata, to na sto procent znajdę tam coś jeszcze;) 



Rok 2016:

Malowałam, malowałam, potem przerwałam na miesiąc, i jeszcze potem poprawiałam kilka razy. I powstało coś takiego: 




Ostatnie poprawki wniosłam podczas któregoś z obecnie trwających meczów. Teraz też jakiś trwa, 
ale jestem totalną meczową ignorantką. Gdy moje chłopaki oglądają mecz, to ja zajmuję się 
różnymi innymi czynnościami (zmywanie, czytanie internetów, malowanie...) . 


Poniżej kilka zbliżeń: 

 




Tak wyglądało to pierwszego dnia malowania: 


Tu pośrednie fazy: 





A tak prezentuje się na sztaludze na tle lodówki ;)  








środa, 11 maja 2016

Sowy i balonik


Spodobało mi się malowanie niebieskich sówek. Tym razem występują w takiej odsłonie:





A tak wyglądają na sztaludze:



Tu bohaterowie drugiego planu:




W tym obrazie najtrudniejszą częścią była ta z balonikiem. Wcześniej siedziała tam sowa i robiła wygibasy. Ale nieprzekonujące. W końcu zrobiłam jej Undo i zastąpiłam balonikiem. Wciąż nie do końca mi się tu wszystko podoba, ale Olga czekała. Zlitowałam się nad nią i tym samym zakończyłam proces twórczy:>




środa, 4 maja 2016

Trzy Neurony

Po paru miesiącach wena twórcza do mnie wróciła i mam kolejny obraz. Obraz malowany chyba z 5 razy od początku. 




Na sztaludze prezentuje się tak: 



A jedno ze zbliżeń wygląda tak: 



Oczywiście warstwy poprzednich obrazów prześwitują bezlitośnie w kilku miejscach.

Poniżej wklejam obrazek-szkic, który narysowałam u moich rodziców kredkami.
Tak sobie bazgrałam dla zabawy, a potem na tyle mi się spodobało, że przeniosłam
to na płótno.








wtorek, 1 marca 2016

Miała być łąka, ale coś poszło nie tak



Mam tu taką Damę. Jesienną. I egzotyczną w dodatku. 




Wcześniej było tak:   






Te brązowe kikuty pozostałe po łące mocno tu paskudziły. Ale odkryłam to wcale nie tak od razu :> 

Jeszcze wcześniejsza faza to trochę dziwnych maziajów: 




A zaczęło się od tego czegoś a'la kwiatek i szarego warkoczyka. I miało się też potoczyć w stronę kwiecisto-płonących łąk. No ale potem pojawił się kształt nosa i ust. I zepsuł pierwotną koncepcję.  



Zaczęłam go malować chyba na początku grudnia 2014. A skończyłam w lutym 2016. Długo leżał zakurzony. Biedny. Biedna. 

niedziela, 7 lutego 2016

Sowy




Oto sówki. 

Powstawały jakiś miesiąc. To znaczy samo płótno poniewiera się u mnie od jakiegoś roku, 
ale do niedawna było nieudanym Indianinem. Teraz jest trochę bardziej udanymi sówkami. 
Jak ktoś chce, to może pobawić się w szukanie resztek Indianina (prześwitują dyskretnie, 
żeby nie dało się o nim tak zupełnie zapomnieć). 


Tutaj wcześniejsza wersja, z zupełnie zamkniętym oczkiem: 




Najbardziej napracowałam się nad największą. Kompletnie nie wiedziałam jak ugryźć 
to wielkie miejsce po prawej stronie płótna. Naoglądałam się sówek małych i dużych, 
patrzących na wprost i na boki. Oczy otwarte, zamknięte, półotwarte... 
Ale koniec końców udało mi się namalować mniej więcej to co chciałam. Indżoj:> 

Edit: Znalazłam pierwszy szkic do tego obrazu, zrobiony po obejrzeniu pewnego 
śmiesznego filmu z youtube: 



Prawda, że kompletnie niepodobne? 

czwartek, 4 lutego 2016

Kwadratowy Chaos

Takie coś mi się wyłoniło ostatnio spod pędzla:







Nie do końca wiem co to. I chyba wciąż jest w trakcie powstawania. Na samym początku wyłaniania prezentowało się to tak: